Niedawno pisaliśmy, że warszawska prokuratura postanowiła umorzyć postępowanie w sprawie gróźb karalnych oraz uszkodzenia ciała, jakich w styczniu tego roku dopuściła się rzekomo Doda wobec Moniki Jarosińskiej (zobacz: Postępowanie w sprawie Dody i Jarosińskiej UMORZONE!). W rozmowie z Wp TV aktorka komentuje decyzję sądu, a także po raz pierwszy opowiada ze szczegółami, co dokładnie zaszło między nimi w klubie. Nie jest to wesoła historia.
Ja w ogóle byłam zaskoczona tym obrotem sprawy. Ponoć to była bardzo niska szkodliwość społeczna. Czyli wynika z tego, że każdy kto pobije drugą osobę, a szczególnie osoba publiczna, będzie bezkarna. Napisałam odwołanie i wiem na sto procent, że będzie sprawa w sądzie – stwierdza Jarosińska.
W rozmowie aktorka relacjonuje kolejność wydarzeń oraz przytacza słowa, które doprowadziły Rabczewską do szału. Jarosińska twierdzi, że nie mówiła nic na temat chorego na białaczkę Adama Darskiego, a jedynie wytknęła Dodzie nadmierne zainteresowanie byłym mężem. W odpowiedzi usłyszała ponoć życzenie śmierci na raka...
Ja byłam zaproszona na imprezę przez menedżera klubu, którym jest Dżaga, czyli sobowtór Doroty. Stałam przy barze i rozmawiałam z przyjaciółmi kiedy podeszłą do nas Dżaga z Dorotą. Pomyślałam sobie: "O fajnie byłoby się poznać". Doda podała mi tak [z wyraźnym lekceważeniem] rękę. Ja mówię: "Słuchaj podaj mi raz jeszcze rękę". A ona mówi, że nie poda, bo śmierdzę. Zaczęła się cała nieprzyjemna wymiana zdań – tak Jarosińska opisała początek zajścia.
Ja starałam się zachować spokój. Mówiłam: "Słuchaj Dorota, daj spokój, nie ma sensu". Nergal nie był w to w ogóle zamieszany! Powiedziałam tylko: "Dorota słuchaj Radek jest moim przyjacielem i nie pozwolę obrażać swoich przyjaciół". Potem zaczęła mi zarzucać, że jestem taka, siaka, owaka, że jestem wieśniarą. Ja skończyłam wyższe studia i znam dwa języki obce. Zaczęły się kolejne obelgi.
Oczywiście cały czas zarzucała mi jakieś stosunki z Radkiem. W końcu ja powiedziałam to co ją sprowokowało: "Najwyraźniej nadal kochasz Radka, a Adaś cię nie kręci". To były jedyne słowa, jakie padły z moich ust na temat Adama. Nie nawiązywałam do choroby, tylko powiedziałam jej, że ma problem emocjonalny.
To było punktem zapalnym. Dorota skoczyła do mnie i wyrwała mi włosy, uderzyła, pobiła. Oblała mnie drinkiem. Ja ją odepchnęłam owszem! No bo się bałam! Jak ktoś zaczyna cię dusić to jest naturalny odruch, że kogoś chcesz od siebie odepchnąć.
Wersja Jarosińskiej zupełnie przeczy słowom Dody, która oskarżała ją o atakowanie walczącego z rakiem Nergala. Na niekorzyść Rabczewskiej przemawiają zeznania świadków, których relacja z awantury pokrywa się z opowieścią Moniki (zobacz: "Nie kontrolowała tego, co robi! OPLUŁA BARMANA!").
Jak myślicie, czy ta kłótnia o Radzia mogła mieć jakiś wpływ na nagłe rozstanie Doroty i Adama?