W ostatnim czasie wielu artystów i celebrytów zamanifestowało zmianę swoich zapatrywań politycznych. Oznaczało to głównie zaprzestanie popierania Platformy Obywatelskiej. Zaczęło się od listu Marcina Mellera, później były wypowiedzi m.in. Zbigniewa Hołdysa, Pawła Kukiza i Tomasza Lipińskiego. Teraz głos postanowiła zabrać... Anna Mucha.
W wywiadzie dla Wysokich Obcasów aktorka postanowiła podsumować dokonania rządów partii, na którą cztery lata temu oddała swój głos. Diagnoza jest dość ostra:
MUSZĘ to powiedzieć, bo sobie obiecałam, że w wywiadzie dla "Gazety" opieprzę Platformę jako jej wyborca. Liczyłam na rozsądną politykę planowania rodziny, edukację seksualną, refundowanie nowoczesnej antykoncepcji, choćby debatę o legalizacji związków partnerskich - wylicza Muszka. Liczyłam na politykę dostosowaną do współczesnych realiów. Są przecież pewne proste mechanizmy: ustawa antyaborcyjna może istnieć pod warunkiem, że edukacja seksualna nie jest fikcją, a w aptekach są tanie prezerwatywy i tabletki. A tu ani widu, ani słychu. A nawet gorzej: cała ta akcja z in vitro woła o pomstę do Boga. Plan minimum, że nie ma syfu pisowskiego, mnie nie zadowala. Nawet z prostą i popularną na świecie ustawą antynikotynową nie potrafili sobie poradzić! Moja sympatia do PO poszła z dymem. Koniec manifestu politycznego.
Przypomnijmy, że dotychczasowe wypowiedzi znanych osób o PO nie przeszły bez echa w szeregach jej polityków. Zobacz: Niesiołowski: "Kukiz jest niewiarygodny, Meller NIEKOMPETENTNY, do Hołdysa MAM SŁABOŚĆ".
Jak myślicie, kto - i czy w ogóle -skomentuje wywody Muchy? Zgadzacie się z nią?