Magdalena Różczka, która od 3 lat jest szczęśliwą mamą jedynaczki Wandy, marzy o drugim dziecku. Niestety w realizacji planu przeszkadza jej strach przed kolejnym porodem.
Bez wątpienia chcemy mieć z mężem kolejne dzieci - deklaruje aktorka w rozmowie z miesięcznikiem Twój Styl. Jeszcze raz zdecyduję się na znieczulenie i cesarskie cięcie. Boję się bólu.
To zdanie raczej nie przysporzy jej sympatii w środowisku lekarskim, które od dawna wyraźnie daje do zrozumienia, co myśli o cesarkach na życzenie. Różczka nadal zastanawia się, czy da się jakoś ominąć interwencję chirurgiczną, ale chyba bez większego przekonania.
Słyszałam o kursach, gdzie kobiety uczą się autohipnozy, akupresury, masażu, żeby go nie czuć. Powtarzają w myślach "kobiecy skurcz przybliża moje dziecko do moich ramion". Szanuję ich wybór, ale to nie dla mnie, nie jestem wyczynowcem.
Aktorka zasłynęła ostatnio nie tylko krytyką naturalnych porodów ale także tym, że w ciąży pozostała wegetarianką.
Pamiętam, jak w ciąży przeklinano mnie: zaszkodzisz dziecku, unikając mięsa, co ty w ogóle jesz? - wspomina Różczka. A ja postanowiłam słuchać siebie i Wandy, Jeśli naszłaby nas ochota na stek albo salami, na pewno bym je zjadła. Jednak odrzucało mnie od mięsa. Skoro to dobre dla mnie, nie krzywdzę dziecka.
Wierzycie w takie metafizyczne odczucia? Myślicie, że Wanda naprawdę miała szansę powiedzieć mamie, czego potrzebuje jej organizm?