Krzysztof Krawczyk nie należał do idealnych ojców, co sam szczerze wyznaje. Nie chodziło wyłącznie o problemy z alkoholem i narkotykami. Przede wszystkim nie był obecny w życiu swojego syna.
_**Nigdy nie było mnie w domu**_ - wspomina w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie. Dopiero gdy mój syn był dorosły i przeżywał dramat w swoim małżeństwie, to nas połączyło. On wie, że jestem po jego stronie, że zawsze będę go wspierał. Teraz, gdy przeżywa śmierć matki, szczególnie potrzebuje dowodów uczucia.
Niestety, nie wszystko da się naprawić i zapomnieć. Kiedy matka syna piosenkarza, Halina Żytkowiak przyjechała z wizytą do Polski, ani jej były mąż ani syn nie znaleźli czasu, żeby się z nią spotkać. Los sprawił, że była to ostatnia okazja. Zaraz po powrocie do Stanów Zjednoczonych wykryto u niej raka płuc z przerzutami. Zmarła zaledwie kilka tygodni po wizycie w Polsce.
Syn Krawczyka chciał odwiedzić matkę w Los Angeles, jednak lekarze nie pozwolili mu wsiąść do samolotu. Cierpi bowiem na epilepsję która jest wynikiem wypadku samochodowego, jakiemu uległ w 1988 roku. Miał stłuczony pień mózgu i był w śpiączce.
Wiem, że nigdy nie odzyska już całkowitego zdrowia - przyznaje piosenkarz. Robię wszystko, by nie czuł się samotnie, otaczam go miłością i nadzieją. Choć wiem, że rana po śmierci matki nigdy nie zagoi się całkowicie.
Dobrze wiedzieć, że po latach Krawczyk stara się zmienić i przewartościować swoje życie. Warto też jednak nauczyć się na jego przykładzie, że nie wszystkie błędy można naprawić...