Dyskusja nad talentem aktorskim Roberta Pattinsona trwa w zasadzie od premiery pierwszej części ekranizacji Zmierzchu. Wcielający się w postać wampira Edwarda Cullena Brytyjczyk od trzech lat zmaga się z krytyką swoich umiejętności. Przede wszystkim zarzuca się mu - podobnie jak jego partnerce, a prywatnie i dziewczynie, Kristen Stewart - że jest "aktorem jednej miny", że nie umie przekazywać emocji, że ma "sztywną szczękę" i wyjątkowo ciężko się go ogląda.
Sam zainteresowany twierdzi jednak, że dobrze radzi sobie z krytyką. Uważa, że gdyby nie umiał grać, nikt nie zaangażowałby go do takiej produkcji. Umiejętność grania jest więc dla niego sprawą oczywistą.
Ciągle docierają do mnie różnego rodzaju opinie. Najczęściej są to jednak pytania: On to w końcu umie grać, czy nie? - mówi Pattinson w rozmowie z USA Today. A ja się tak zastanawiam, co innego mógłbym robić w Zmierzchu, jeżeli nie grać?
Cóż, zaciśnięte zęby Roberta są już niemal tak słynne jak otwarte usta Kristen. Faktycznie świadczą o aktorskich umiejętnościach?