W niedzielę mogliśmy zobaczyć pierwszy odcinek X Factor na żywo. 9 wykonawców zaśpiewało największe hity w historii muzyki. Jak już wiemy, odcinek ten był okazał się sromotną porażką Mai Sablewskiej. Dwie z prowadzonych przez nią grup dostały najmniejszą liczbę głosów: Sweet Rebels i Avocado. Ci drudzy decyzją jury odpadli z programu.
Jako że emocje już opadły, można na chłodno ocenić pierwszy odcinek show na żywo. Z pewnością nie można się przyczepić do kwestii technicznych. Scena była nowoczesna i robiła ogromne wrażenie. Tyle że wykonawcy mieli ogromne problemy, by się na niej odnaleźć. Chyba nikt nie pokazał naprawdę, na co go stać. Producenci woleli pokazywać wzruszające wypowiedzi uczestników sprzed kilku tygodni, niż ich przygotowania do ważnego występu. Może właśnie dlatego, że nie było czego pokazywać? Żaden z wykonawców nie wydawał się naprawdę przygotowany do swoich 3 minut na scenie. W tej kwestii polecamy przyjrzeniu się wzorcowej, australijskiej edycji programu.
Zawiodło również jury, które wolało robić "show", niż konstruktywnie krytykować swoich podopiecznych. Kuba mógłby nabrać trochę dystansu do swojej grupy, bo z pewnością ciągłym słodzeniem im w niczym nie pomaga. Ada i Mats dali w niedzielę jedne z najgorszych występów.
Co byście zmienili w programie? Co Wam się podobało, a czego nie chcielibyście już oglądać?