Nicolas Cage kilkanaście dni temu został aresztowany po tym, jak jego sąsiedzi zgłosili na policję domową awanturę. Na miejscu okazało się, że pijany i agresywny aktor stwarza zagrożenie dla siebie i swojej rodziny. Po wpłaceniu 11 tysięcy dolarów kaucji wyszedł na wolność. Nie oznacza to jednak końca jego kłopotów.
Jak ustaliły amerykańskie media, do śledztwa został właśnie zaangażowany funkcjonariusz specjalizujący się w sprawach o znęcanie się nad dziećmi. Zdecydowano się na to, kiedy jeden z przesłuchiwanych sąsiadów zeznał, że Cage podczas alkoholowej libacji powalił na ziemię swojego 5-letniego syna. Taki opis znajduje się w aktach prowadzącej sprawę policji w Nowym Orleanie.
Jednak żona Cage'a, Alice, która już wcześniej nie zamierzała wnieść przeciwko niemu oskarżenia ani złożyć obciążających go zeznań twierdzi, że był to "nieszczęśliwy wypadek". Pan Cage upadł, trzymając swojego syna na rękach. Zdarzenie to wywołało nieznaczne obrażenia w postaci otarcia na lewym kolanie - przeczytać można w dokumentach zgromadzonych przez funkcjonariuszy.
W opisie stworzonym przez interweniujących policjantów można znaleźć dosadne określenie zachowania aktora: Zachowywał się histerycznie i irracjonalnie. Należy wezwać funkcjonariusza do spraw znęcania się nad dziećmi.
Cage odmawia komentarzy w sprawie.