Jennifer Aniston jest jedną z tych gwiazd, które zapewniają, że swoją urodę zawdzięczają regularnym ćwiczeniom, odpowiedniej diecie i piciu dużych ilości wody. Aktorka pije ponoć 12 szklanek wody dziennie, czyli jakieś 2,5 litra. Jednak OK! Magazine twierdzi, że Jen ma inny sposób na walkę z czasem.
Jakiś czas temu Aniston przyznała się, że próbowała niegdyś botoksu, jednak widoczne zmarszczki na jej czole to dowód, że go już nie stosuje.
Nie podobało mi się to, że efekty były aż tak widoczne. Starzenie się naturalnie jest piękne - mówiła w wywiadzie. Jednak specjaliści twierdzą, że aktorka regularnie korzysta z wypełniacza o nazwie Radiesse.
Ma wypełnione wszystkie bruzdy – mówi informator z jednej z klinik w Los Angeles. Tak samo spłyca wszystkie zmarszczki. Wstrzykuje go również sobie do ust, ale w małych ilościach. To sprawia, że nie wygląda, jakby użądliła ją pszczoła. Zabiegi wykonywane są bardzo ostrożnie, by ich wynik był bardzo naturalny. Efekt utrzymuje się nawet do 8 miesięcy.
Magazyn twierdzi również, że Jennifer regularnie poddaje się zabiegom laserowym i peelingom chemicznym. Na szczęście wciąż wygląda naturalnie.