Tabloidy nie przestają omawiać rozstania Dody i Nergala, a na światło dzienne wpływają kolejne szczegóły i wyznania znajomych. Zdaniem tygodnika Życie na gorąco Doda i Darski rozstali się przez... nieporozumienie. Muzyk spotykał się bowiem ze swoją dawną dziewczyną, Jagodą, wyłącznie towarzysko, ale z jakichś powodów nie chciał uspokajać swojej narzeczonej.
To byłoby niepedagogiczne - wyjaśnił podobno swoim znajomym. Podobno chciał się na niej w ten sposób zemścić za... spalenie na balkonie jego ulubionego swetra!
Doda poczuła się dotknięta taką małostkowością. Uważała bowiem, że związek polega między innymi na wzajemnej akceptacji. Wierzyła, że jej "wybuchowa osobowość" jest właśnie tym, co ujęło Nergala, a także sprawia, że jej byli partnerzy nie mogą o niej zapomnieć.
Przez cały czas ich znajomości miałam wrażenie, że tę cechę szczególnie w niej ceni - mówi w rozmowie z tabloidem znajoma Dody. W końcu to nie Doda szukała kontaktu ze swoimi byłymi. Dorota jeśli coś kończy, to nigdy do tego nie wraca [no, chyba jest jeden wyjątek...]. Poza tym po rozstaniu z Majdanem przejrzała na oczy i uznała, ze nie był jej wart: łysiał, miał zaniedbane zęby. Za kilka tygodni, kiedy miną największe emocje, Dorota uzna pewnie, że Adam Darski też nie był ideałem męskiej urody. Na razie nie szuka jego następcy. Musi odczekać.
Podsumowując: Doda spaliła sweter Nergala, bo ten nie zaprzeczył, że interesuje się swoją byłą dziewczyną. Darski obraził się o zniszczony ciuch, a Dorota o to, że nie docenił jej wybuchowego gestu. Scenarzyści M jak miłość nie wpadliby na gorszy pomysł...