Po czterech tygodniach występów na żywo, wczoraj poznaliśmy ostatnich finalistów pierwszej polskiej edycji _**Must be The Music**_. Do zdobycia została jeszcze dzika karta, którą otrzyma ten wykonawca, który wśród wszystkich półfinalistów dostanie największe poparcie w głosowaniu na facebooku.
W ostatnim odcinku największą sympatię widzów zdobyli Marcin Czyżewski, który wykonał ciekawie zaaranżowaną wersję hitu Lionela Richie, oraz grający "kalifornijskiego rocka" zespół Rotten Bark. Co ciekawe, w obu przypadkach jurorzy nie byli do końca zgodni w ocenach ich występów.
Zadbałeś o najlepszy entourage, świetnych instrumentalistów, najlepszych - komentował "wykon" Czyżewskiego Adam Sztaba. _**Bardzo dobry pomysł na utwór, barwą zachwycasz**_. Nieco innego zdania była za to Kora: Masz fantastyczny glos, takich głosów nie ma de facto. Ten glos, to wszystko razem, ci muzykanci, ty, ta piosenka, Lionel Richie, mnie to nie przekonuje. Potrzebny ci kompozytor i tekściarz, nie taki aranż. Pozytywnie oceniła go Elżbieta Zapendowska: Tu sie zadziało bardzo dobrze, Marcin jest wybitnym wokalistą!
W przypadku Rotten Bark jurorzy nie byli przekonani, czy ich miejsce aby na pewno jest w finale. Ja się zawiodłem, niestety. Dlatego, że w tym numerze sie właściwie nic nie zadziało - argumentował rozczarowany Sztaba. Bardzo mi sie podobał wokal - taki czysty i prosty, w dobrym tego słów znaczeniu. Ale kompozycja jest prosta i miałka, jestem na nie. Zapendowska stwierdziła jednoznacznie, że kapela nie powinna przejść do kolejnego etapu: Wokalista, jesteś przestraszony, a to widać. A śpiewasz fajnie. Ty musisz być silniejszy. Myślę, że to jeszcze nie czas, abyście byli w finale tego programu. Rymowanką ich występ podsumowała Kora: Trochę wina, trochę sera, zaraz będzie atmosfera, ale nie ma!
Mimo takich opinii Rotten Bark weszli do finału z pierwszego miejsca. Za kulisami show chwalili się nagraniem nowego teledysku i wydaniem płyty. Widać więc, że prawdopodobnie osiągnęli to, co sobie zamierzyli - rozpoznawalność i rzeszę nastoletnich fanek, którym zapewne w dużej mierze zawdzięczają wczorajsze zwycięstwo.
Rozczarowaniem może być brak w finale Tomasza Cebo, którego na faworyta typowali wszyscy jurorzy. Charakterystyczny twórca z klubu NRD w Toruniu (bo wokalistą go nazwać nie można) zaprezentował się w ciekawym, kilkuminutowym widowisku, które bez wątpienia zasługiwało na kolejną rundę.
Jak oceniacie wczorajszy odcinek? I komu będziecie kibicować w finale?