Młodsze pokolenie "celebrytów" wykazuje sporo energii. Zaledwie kilka tygodni po awanturze z policją, w której brali udział trzej aktorzy serialowi z młodym Królikowskim na czele, swoje pięć minut przeżył w jednym w warszawskich klubów syn Zygmunta Chajzera, były reporter zlikwidowanej właśnie stacji TVN Warszawa.
Jak utrzymuje sam Filip Chajzer, wdał się w bójkę z powodów ideologicznych:
Stojąc przed klubem, zobaczyłem, że ochroniarze nie chcą wpuścić do środka czarnoskórego chłopaka, obrażają go i szarpią - zapewnia w Na żywo. Wyciągnąłem komórkę i zacząłem nia nagrywać to haniebne zdarzenie, ale ochroniarzom się to nie spodobało. Wyrwano mi telefon, zostałem powalony na ziemię, spryskany gazem łzawiącym, który uszkodził mi oko. Pobito mnie tak, że straciłem przytomność. Nie mogłem spokojnie patrzeć na przejawy rasizmu w moim mieście - tłumaczy. Każdy porządny człowiek interweniowałby, gdyby krzywdzono innego tylko ze względu na kolor jego skóry.
Czy mówi prawdę? Zdaniem ochroniarzy klubu Platinium sytuacja wygladała nieco inaczej... Ich zadaniem Chajzer nie został wypuszczony do lokalu, ponieważ był nietrzeźwy i zachowywał się agresywnie. Krzyczał, że jest dziennikarzem i wsadzi wszystkich do więzienia. Czyli przyjął podobną strategię co Antoni K. Przypomnijmy: "Załatwię was, JEBA** PSY! JESTEŚCIE GÓWNAMI!". Widocznie to popularny sposób argumentacji w środowisku dzieci znanych rodziców.
Pechowo dla Chajzera, ochrona dysponuje nagraniem, na którym widać jego wyczyny. Ma także świadków zdarzenia, którzy potwierdzają, że inicjatorem awantury był syn Ziggiego.