Niechęć Wojewódzkiego i Sablewskiej najwyraźniej nie jest chwytem marketingowym. Kuba, który ma mocną pozycję specjalisty od zasiadania w jury, nie chce widzieć Mai w składzie sędziowskim X Factor. Jego kandydatką na stanowisko jurorki od początku była Alicja Bachleda-Curuś, z którą od dawna się przyjaźni. Jak donosi tygodnik Na żywo, już pół roku temu namawiał Edwarda Miszczaka, by zatrudnił ją w programie. Stacja przestraszyła się jednak trudnych negocjacji i kosztów zatrudnienia "eksportowej gwiazdy".
TVN ostatecznie zdecydował się na znacznie tańszą Maję Sablewską. Podobno Kubę denerwowało w niej wszystko - to, że stresuje się podczas nagrań, ma problemy z wypowiadaniem się do kamery i pokazuje fochy przy montażu. Pierwsze odcinki były ponoć bardzo trudne. Producenci kazali Mai uczyć się na pamięć kwestii, które miała potem wygłosić do kamery. Podczas nagrań na żywo widać, że nadal stosuję tę metodę, chociaż nawet wkuwanie na pamięć "ciętych ripost" nie ustrzegło jej przed kilkoma wpadkami.
Kiedy Maja i Kuba dostali propozycję wspólnej sesji zdjęciowej w jednym z magazynów, Wojewódzki zdecydowanie odmówił. Maja chciała go przekonać, ale zamknął jej drzwi przed nosem...
Po jednym z castingów bezskutecznie stukała do drzwi jego hotelowego pokoju - mówi osoba z ekipy X Factor.
Podobno Kuba marzy, by w kolejnej edycji Maję zastąpiła jego wymarzona kandydatka, czyli Alicja Bachleda-Curuś. O tym, że dobrze by się dogadywali, przekonał się podczas krótkiej współpracy podczas castingu w domu jurorskim. Podobno Edward Miszczak ośmielony jej zgodą na gościnny występ w programie, zdecydował się rozpocząć negocjacje dotyczące udziału Alicji w drugiej serii show.
Czy dzięki staraniom Wojewódzkiego X Factor okaże się dla Sablewskiej tylko krótkim epizodem? Kilka jej byłych przyjaciółek na pewno by się z takiego obrotu spraw ucieszyło...