Dorota Rabczewska niedawno ufundowała studio nagraniowe w rodzinnym Ciechanowie, które ma pomagać młodym talentom realizować swoje marzenia. Piosenkarka podarowała 12 tysięcy złotych na zakup sprzętu i w zamian studio zostało nazwane jej imieniem. Pod koniec kwietnia odwiedziła ukończone miejsce spotkań nastoletnich piosenkarzy i piosenkarek i udzieliła wywiadu portalowi Ciechanów Inaczej.
Najważniejsze jest, jak to studio prosperuje. Chciałabym, żeby funkcjonowało. Trzeba zachęcić młodych ludzi do przychodzenia tu i nagrywania piosenek, rozwijania się, czyli to co ja robiłam całe dzieciństwo. Nie koniecznie spędzanie czasu na destrukcyjnych rzeczach, które teraz rządzą młodzieżą. Jeśli mogę być jakimkolwiek wzorem, to tak, staram się nim być.
Po tej odpowiedzi Doroty osoba prowadząca rozmowę zapytała, czy po studio jej imienia przyjdzie kolej na jej własną ulicę, lub plac. Rabczewska oczywiście nie zamierza się ograniczać. Myśli z rozmachem:
Wszystko! Ja bym chciała wszystko! A najlepiej miasto Doda. No albo może jakaś wyspa?
Tak, zdecydowanie wyspa. Na antypodach.