Na początku zeszłego roku Michał Żebrowski dołączył do grona aktorów, którzy założyli swój własny teatr. Od tamtej pory zmaga się z krytyką osób, które twierdzą, że sztuki wystawiane w teatrze 6. Piętro są nastawione na mało wymagającego widza, który szuka przystępnej rozrywki z udziałem celebrytów. W wywiadzie z Radiem PiN aktor broni swojego projektu... atakując konkurencję.
Za wcześnie, żeby mówić, iż jest to już sukces – mówi dyrektor teatru. Teatry państwowe to teatry komercyjne. Dostosowują się do gustów recenzentów. Rozmawiałem z włodarzami, ludźmi, którzy dają pieniądze na teatry. Mówią, że umierają w tym teatrze z nudów: "Michał, tam jest beznadziejnie, tyłek mnie boli. To jest okropne, nudne, pretensjonalne, rozwrzeszczane".
Zapytany, czy spotkał się z niechęcią wobec tego projektu i czy inni artyści są zazdrośni, że udało mu się otworzyć teatr, mówi bez ogródek, że tak:
W ogóle sobie zazdrościmy. Zazdrościmy sobie pieniędzy. Pod płaszczykiem wielkich słów, wielkich idei, ochrony etyki zawodowej i aktorskiej, chronimy się przed zwyczajnym lenistwem. A prowadzić teatr prywatny to mega stres.
Aktor swoich racji broni również w wywiadzie z magazynem Kawa. Na jego łamach porównał się do... Szekspira i Moliera, którym, jak podkreśla, również zależało, by ich sztuki były wypłacalne.
Uważam, że dwoma największymi pisarzami komercyjnymi w historii teatru byli Szekspir i Molier. I przypomnę, że oprócz rozrywki i uwolnienia od trosk, prowokowali do myślenia, wzruszali, inspirowali. Nie tylko za życia, ale również przez kolejne wieki. Ze źródeł historycznych wiemy też, że co wieczór byli w kasie i sprawdzali jej stan. Sprawdzali frekwencję na swoich przedstawieniach. I zapewniam pana, że gdyby w pierwszym przedstawieniu Szekspira wystąpili nieudolni aktorzy, to na kolejnych nie miałby już widzów.
Kuba Wojewódzki z pewnością pęknie z dumy słysząc tę obronę. No, chyba, że pękł już wcześniej.