Konflikt między Jarosławem Kuźniarem i Kingą Rusin przycichł chyba tylko dlatego, że milczenia w tej sprawie od obojga zażądał sam dyrektor programowy TVN, Edward Miszczak. Najwyraźniej uznał, że publiczne kłótnie gwiazd stacji szkodziły jej wizerunkowi. W sumie nie ma się czemu dziwić - spór Rusin i Kuźniara momentami był naprawdę żenujący.
Mimo zakazu w sobotnim wywiadzie dla radia RMF FM, zapytany o swoją "koleżankę" z pracy dziennikarz TVN24 odniósł się do całej sprawy dość ostro. Przypomnijmy, że poszło przede wszystkim o wyśmianie talentu literackiego Rusin w programie Poranek 24.
Powiedziałem to, co powiedziałem. Nie wstydzę się tego, bo nienawidzę grafomaństwa i tyle. Takie są reguły programu na żywo. Czasem ktoś mi podsyła linka i mówi: "Zobacz, odbiła sobie". A w gruncie rzeczy to przecież dorosła kobieta. Jeśli coś ją ubodło, to niech zadzwoni, pogada. A ona robi ustawkę z dziennikarzem z "Super Expressu", daje mu wywiad, w którym on pyta: "Jak to jest być tak cudowną na ekranie jak pani?", a ona odpowiada: "To coś, co się ma, ale są tacy, którzy tylko udają inteligentnych" i niby przez przypadek ten dziennikarz mówi: "Aha, to dlatego Jarosław Kuźniar nie wypływa na szerokie wody", a na to ona: "A kto to jest?", no to już jest dziecinada. Ja do tego poziomu nie schodzę.
Cóż, to zabawy na podobnym poziomie, co jej książka. Możecie być pewni, że czekają nas kolejne :)