Najwyraźniej jednak Tomasz Kammel najlepsze lata kariery ma już za sobą. Kiedy po położeniu polsatowskiego programu Zabij mnie śmiechem postanowił szukać szczęścia w Dwójce, wydawało się, że przynajmniej tam sobie poradzi. W końcu wrócił przecież na swoją poprzednią posadę prowadzącego Pytanie na śniadanie. Jednak, jak donosi Fakt, producenci programu wcale nie są z niego zadowoleni.
Podobno Kammel ma już za sobą dywanik u szefów, którzy pokazali mu niekorzystne dla niego wskaźniki poziomu emocji, jakie wzbudza w widzach. Słupki nie wyglądają najlepiej, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę całkiem jeszcze świeżą "aferę bankową" z udziałem Tomka i jego narzeczonej.
Innym problemem jest brak porozumienia między Kammelem i współprowadzącą, Olimpią Ajakaiye. Podobno nie ma między nimi "chemii". Żeby ją stworzyć, producenci kazali im spędzać razem więcej czasu. To dość niewygodne dla Olimpii, która mieszka w Krakowie i przyjeżdza do Warszawy tylko na nagrania. Teraz będzie musiała spędzać w stolicy znacznie więcej czasu. Na dodatek w jego towarzystwie.