Rozstania Piotra Adamczyka i Anny Czartoryskiej nikt się raczej nie spodziewał. Wręcz przeciwnie, dyskutowało się o rychłych zaręczynach, spekulowano nawet, że już do nich doszło, a para utrzymuje to w tajemnicy. Okazało się jednak, że ich związek wcale nie był sielanką. Znajomi aktora są nawet zdziwieni tym, że jego związek z Czartoryską przetrwał tak długo. Podziwiają jej cierpliwość, której ponoć trzeba, żeby wytrwać u jego boku. Jak widać, w końcu i ona się wyczerpała.
Coraz częściej w rozmowach z Piotrkiem poruszała temat przyszłości, bo chciała wiedzieć, jak dalej ma wyglądać ich wspólne życie - mówi w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie koleżanka Czartoryskiej. Potrzebowała poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. I tak długo z nim wytrzymała.
W końcu Czartoryska, mająca wśród znajomych opinię poukładanej i poważnie podchodzącej do życia, zrozumiała, że związek z Adamczykiem to dla niej strata czasu. Teraz leczy ból rozstania przy wsparciu mamy, Ewy Komorowskiej, która sama niedawno potrzebowała pomocy córki, po śmierci drugiego męża, który zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Mama bardzo jej pomaga, a przecież niedawno to ona się nią opiekowała - mówi przyjaciółka aktorki. Dzisiaj to Anka potrzebuje dobrego słowa.