Robert Pattinson zdobył niesamowitą sławę dzięki wcieleniu się w rolę Edwarda Cullena w filmowej ekranizacji sagi Zmierzch. 25-latek kochany jest przez miliony nastolatek na całym świecie, otrzymuje inne, ciekawe propozycje zawodowe i zarabia krocie. Okazuje się jednak, że wcale nie jest szczęśliwy. Jak wyznał w jednym z ostatnich wywiadów, jego ulubioną rozrywką w czasie wolnym jest siedzenie w hotelu i picie. Gdyby mógł, chętnie zająłby się czymś innym.
Po prostu siedzę i piję - mówi Rob. To straszne. Nikt nigdzie mnie nie zaprasza. Kiedy nie pracuję, nadal jestem tą osobą, do której się nie dzwoni, kiedy coś się dzieje. To ja muszę dzwonić i pytać: "Hej, co się dzieję? Wychodzisz dziś wieczorem? Mogę iść z tobą?"
Jak twierdzą bliscy aktora, jego zapijanie wolnego czasu stało się prawdziwym problemem. Ich zdaniem kwalifikuje się już na odwyk.
Problem Roberta z alkoholem jest w tym momencie dość poważny *- mówi jeden z nich w rozmowie z National Enquirer. Kochają go miliony, jego kariera rozwija się świetnie, ale *on nadal siedzi w swoim pokoju hotelowym czekając, aż telefon zadzwoni. Czasami zastanawia się, czy ta sława w ogóle warta jest takiej ceny. Bez wątpienia ma problem z popularnością i trzeba temu zaradzić, zanim ten problem stanie się o wiele poważniejszy.
Alkohol stał się ponoć najlepszym kompanem samotnych chwil Pattinsona. Sprzyja temu niezobowiązujący, gorący klimat Kalifornii.
Coraz częściej zagląda do kieliszka. Wiedzie w Los Angeles naprawdę dzikie życie. Musi się wziąć w garść, zanim będzie za późno.