Media spekulują na temat rzekomego gwałtu, popełnionego przez rapera z zespołu Kaliber 44 na swojej "fance". My mamy informacje od osoby, która miała kontakt z ofiarą. Poszkodowana dziewczyna szczegółowo opisała jej zajścia feralnej nocy.
Wszystko miało miejsce w Hotelu Etap, który stanął na miejscu Hotelu Solec w Warszawie - donosi nasze źródło. Dziewczyna, która została (?) zgwałcona, została wprowadzona przez kolegę po koncercie na zaplecze, gdzie poznała Jokę. Zaproponował jej, żeby pojechała z nim na koncert do Nowego Sącza, który odbył w sobotę. Ale wcześniej mieli udać się jeszcze na imprezę do hotelu. Joka wypił bardzo dużo alkoholu i zażył kokainę. W hotelu zmuszał ją do seksu oralnego, bił ją, co sprawiało mu przyjemność, poniżał ją i wyklinał. Gdy opadł z sił, dziewczyna uciekła i zadzwoniła na policję, lecz ta, gdy przyjechała, powiedziała, że poszkodowana piła alkohol i po prostu "olali" ją.
Poszła na przystanek, gdzie siedziała i spotkała 2 ludzi wracających z imprezy. Widząc, w jakim była stanie, wezwali karetkę i policję. Dziewczyna została przewieziona do szpitala na Stępińskiej. Policja zabezpieczyła pokój w którym miało dojść do gwałtu. Znaleziono i zabezpieczono ponad 50 śladów.
Cóż, jak można to skomentować? Jeżeli było faktycznie tak, jak twierdzi poszkodowana, Jokę czeka zasłużony koniec kariery.