Maja Sablewska postanowiła odpowiedzieć oficjalnie na zarzuty swoich byłych klientek i przyjaciółek, które zarzucają jej mniej lub bardziej wprost niekompetencję, liczne nieprawidłowości w rozliczeniach finansowych, a nawet gorzej. Maja twierdzi, że... wszystko co mówią Edyta Górniak, Marina Łuczenko i Dorota Rabczewska to kłamstwa:
W związku z dotyczącymi mojej osoby publicznymi wypowiedziami Pań: Edyta Górniak, Marina Łuczenko, Dorota Rabczewska w których zawarte były nieprawdziwe informacje dotyczące naszych relacji, do chwili obecnej - jako ich były menadżer - powstrzymywałam się od jakichkolwiek komentarzy uważając, że jako profesjonalista nie mogę przede wszystkim ujawniać okoliczności współpracy pomiędzy mną a artystami, nawet jeżeli współpraca ta zakończyła się z przyczyn leżących po ich stronie - pisze Maja. Jednakże ilość nieprawdziwych informacji przekazywanych przez Panie: Edyta Górniak, Marina Łuczenko, Dorota Rabczewska za pośrednictwem mediów zmusza mnie w chwili obecnej do zdementowania wszystkich tych wypowiedzi i jednoczesnego oświadczenia, że na kolejne nieprawdziwe informacje będę reagowała stanowczo, podejmując wszelkie prawem przewidziane działania zmierzające do ochrony moich dóbr osobistych.
Ponieważ nigdy nie kwestionowałam istotnej roli mediów we współczesnym świecie i zawsze pozostaję otwarta na współpracę z nimi, to w takiej sytuacji pozostaje mi jedynie prosić media o to, aby od chwili obecnej powstrzymały się od komentarzy związanych z wypowiedziami Pań : Edyta Górniak, Marina Łuczenko, Dorota Rabczewska na mój temat, albowiem wydaje mi się, że
zamiarem owych Pań jest wciągnięcie także mediów w realizację wrogich wobec mnie zamysłów.
Jak myślicie, Czy Edyta, Dorota i Marina naprawdę sprzymierzyły się, by zniszczyć jej karierę? Komu bardziej wierzycie: im czy Mai?