W tym roku Cezary Pazura świętuje swój artystyczny jubileusz. Aktor będzie hucznie obchodził 25 lat pracy na scenie, ale, jak sam twierdzi, nie czuje się jeszcze wypalony. Uważa nawet, że ma więcej energii niż Borys Szyc, gdyż... nigdy nie rozdrabniał się na pogrywanie w serialach. Rozumiemy, że o 13 posterunku już zapomniał. Dziś Pazura woli skupić się na życiu rodzinnym i deklaruje, że niczego nie żałuje w życiu. Ponoć prawdziwe szczęście odnalazł u boku trzeciej żony, która gotuje mu zupę i robi kanapki do pracy.
W wywiadzie dla Party aktor opowiada, jak zamierza razem z Lindą powrócić w najnowszym filmie Olafa Lubaszenki. Skromnie informuje też, że "Pazura jest najlepiej kojarzącym się nazwiskiem w Polsce". Zapewne za sprawą byłej żony...
Mówię mojemu agentowi: "Ja już nie jestem gorącym nazwiskiem". A potem dostaję wyniki badań i okazuje się, że Cezary Pazura jest najlepiej kojarzącym się nazwiskiem w Polsce. Dlatego nie mam żadnych kompleksów - stwierdza Pazura, który najwyraźniej bardzo potrzebuje poinformować wszystkich, że po porażce w roli reżysera wciąż liczy się na rynku. Chcę wciąż się rozwijać, a nie odcinać kupony od swojej popularności - deklaruje.
Pazura nie zamierza jednak rezygnować z życia rodzinnego na rzecz pracy. Aktor marzy o synu i jak mówi w rozmowie z magazynem "jest pewien, że będzie go miał". Miejmy nadzieję, że z tą samą, trzecią żoną.