Nie ma chyba celebrytki, która w ciągu minionego roku straciła najwięcej na "prestiżu" niż Kinga Rusin. Po wydaniu swojej wyśmiewanej publicznie książki wydrukowanej dużą czcionką spadła niespodziewanie dla siebie do ligi Kasi Cichopek i Krzysia Ibisza. Prawdopodobnie gdyby wiedziała, jak to się skończy, darowałaby nam swoją psychoanalizę.
Największe szkody wizerunkowi Kingi wyrządzili jej dwaj "koledzy" z TVN - Jarosław Kuźniar i Kuba Wojewódzki. Ośmieszyli też w ten sposób innych, pokazując, że z Rusin można, a nawet wypada się śmiać.
W dzisiejszej Polityce Kuba poświęca swojej ulubionej celebrytce aż dwa akapity. Wygląda na to, że nic nie bawi go równie mocno, co kolejne medialne doniesienia o sukcesach Kini. Postanowił skomentować nasz artykuł o jej 11 okładkach w pierwszym kwartale tego roku (zobacz: Rusin pobiła Dodę, Muchę i Górniak!).
Okazuje się, że króluje nie Doda, nie Edyta Górniak czy Kasia Cichopek. Króluje Kinga Rusin - pisze Wojewódzki. Jest rekordzistką w liczbie okładek, które zasiedliła od początku roku w tak zwanej prasie kolorowej. Niestety, przeważnie za okładką idzie też wywiad. I wtedy przestaje być kolorowo.
Rzeczywiście, najzabawniejszy był ostatni, opublikowany w Fakcie: *Rusin: "Jestem spełniona! Mam radość" *
Na tym jednak nie kończy. W kolejnym akapicie nazywa jej książkę wprost - wiochą:
Niespotykanie spokojny człowiek, znany bliżej jako Jarosław Kuźniar, wypowiedział się w radiu RMF FM na temat jego domniemanego konfliktu z prezenterką i literatką Kingą Rusin. Powodem miało być nie najlepsze zdanie Kuźniara na temat książkowego dzieła pani Kingi. "Nienawidzę grafomaństwa" – wyznał. Z książką Kingi zaczyna być jak z "Nad Niemnem". Nikt nie czytał, ale wszyscy wiedzą, że wiocha.
Jak myślicie, odpowie? Tylko właściwie co może odpowiedzieć...