W towarzystwie kolegi wracał właśnie z porannego joggingu, kiedy zauważył fotoreportera, robiacego mu zdjęcia. Jak twierdzi fotograf, Nergalowi puściły nerwy. I to bardzo.
To było po godzinie 10 pod domem Nergala. Robiłem mu zdjęcia, jak biega. Gdy mnie zobaczył, zaczął mnie wyzywać od skurwysynów - relacjonuje w rozmowie z Super Expressem fotograf. Nagle ruszył w moją stronę. Zacząłem uciekać. Za mną pobiegł jego kolega. Podciął mi nogi i przewrócił mnie. Zaczął mnie okładać pięściami i krzyczał, żebym oddał mu kartę fotograficzną. Broniłem się, jak mogłem. Uszkodził mi obiektyw wart ponad dwa tysiące złotych. Nagle podbiegł Nergal z kijem przypominającym bejsbola. *Wymachiwał nim i krzyknął: "I co teraz, skur...?" Na szczęście zatrzymał się jakiś taksówkarz. Poprosiłem, żeby wezwał policję. *Gdy Nergal z tym drugim zorientowali się, że ten kierowca wzywa funkcjonariuszy, dali nogę. Adam schował tę pałkę do rękawai odjechał swoim autem. Ten drugi też zwiał. Wstałem i obolały pojechałem na policję. Złożyłem zeznania.
Na komendę policji w gdańskim Przymorzu Adam Darski dotarł ok. godziny 14. Nie był zbyt miły wobec czekających na niego przed wejściem dziennikarzy.
Ja nie wiem, o czym pan mówi, do widzenia - powiedzial krótko.
Czyli zrealizował wreszcie pomysł, który chodził mu po głowie już od czasu wywiadu we Wprost, gdy mówił: "Paparazzi budzę we mnie wręcz fizyczną agresję. I mają szczęście, że nadal jestem cholernie słaby."
Cieszymy się, że wreszcie wrócił do zdrowia.