To się nazywa słodka zemsta. Może trochę dziecinna ale skuteczna. Życie na gorąco donosi, że specjalnie dla Dody Nergal wsiadł w samochód i przyjechał do Poznania. Ze spotkania nic jednak nie wyszło.
Zaczęło się od tego, że Adam zadzwonił do Doroty z prośbą o spotkanie. Piosenkarka przebywała wtedy w Poznaniu. Nie powiedziala wprawdzie "nie", ale czasie gdy Adam pokonywał samochodem dzielące ich kilometry, zmieniła zdanie. Kiedy zmęczony kilkugodzinną podróżą dotarł wreszcie do hotelu, ona... nie chciała go widzieć.
Miała satysfakcję - pisze tabloid. Przecież w pierwszych tygodniach po rozstaniu nie raz powtarzała: jeszcze będziesz żałować. I tak właśnie się stało. Ale nie chciala dociekać, czy Adam przemyślał wszystko i wyszło mu, że mogą jeszcze spróbować, czy chciał po prostu pogadać.
Jednym słowem nie dała mu żadnej szansy. Podobnie jak jego rzeczom na balkonie.