Prowadzona przez Ilonę Felicjańską Fundacja Niezapominajka traci wiarygodność. Mimo pijackiego wybryku szefowej, zostali przy niej jeszcze ludzie gotowi wspierać jej podopiecznych. Jednak i ci najwytrwalsi mają powoli dość.
Do fundacji nie można się dodzwonić, nie ma też odpowiedzi na e-mail - mówi w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium jedna z ofiarodawczyń. Boję się, że przekazane przeze mnie pieniądze trafią do prywatnej kieszeni zamiast do potrzebujących.
Obawa wydaje się uzasadniona. W tym roku żaden z ośrodków, które Niezapominajka dotąd wspierała, nie otrzymał pieniędzy. Specjalistyczny ośrodek w Bogumiłku, ośrodek rehabilitacyjny Zabajka II w Złotowie i rodzice chorych dzieci, ubiejąjący się o dofinansowanie turnusów rehabiitacyjnych nie wiedzą, co dzieje się z Niezapominajką.
Czy rozliczy się z pieniędzy przekazanych w ramach jednego procenta podatku? - zastanawiają się.
W wykazie Organizacji Pożytku Publicznego Niezapominajka została odnotowana po raz ostatni w zeszłym roku. W bieżacym nie ma jej na liście OPP. Do samej Ilony Felicjańskiej nie sposób się dodzwonić, podobnie jak do jej męża Andrzeja Rybkowskiego. Założony przez nią ośrodek leczenia uzależnień, który tak gorliwie reklamowała w tabloidach, nie rozpoczął nawet działalności.
Jeżeli tak dalej pójdzie, może się okazać, że wypadek po pijaku był tylko początkiem kompromitacji tej celebrytki.