Kilka dni temu pisaliśmy, że na internetowym serwisie aukcyjnym pojawiła się oferta sprzedaży samochodu Julii Kamińskiej, który wygrała zdobywając Kryształową Kulę w Tańcu z gwiazdami. Aktorka, która wyjątkowo rzadko korzystała z auta (ma ledwie 3500 kilometrów przebiegu), w końcu zdecydowała się na nim zarobić.
Nie było to proste, bo trudno znaleźć chętnego na samochód wart 250 tysięcy. W dodatku Julka musiała zachowywać się bardzo dyskretnie, żeby dziennikarze się o tym nie dowiedzieli - mówi informator Takie jest życie.
Umieszczanie w aukcji zdania "Nagroda Tańca z gwiazdami" jest w naszym mniemaniu daleka od dyskrecji. Kamińska albo tego nie przemyślała, albo zależało jej, by jak najwięcej osób dowiedziało się o aukcji. Dlaczego tak pilnie zależy jej na pieniądzach? To proste - ma problemy ze znalezieniem pracy.
Stacja, która ją wylansowała, teraz się na nią wypięła. Julka myślała, że będzie ich wielką gwiazdą – mówi jej znajoma. A role w fabułach to były zaledwie epizody, w dodatku w niskobudżetowych produkcjach. Jakiś czas temu Julia kupiła mieszkanie w Warszawie na kredyt. Chciała przez czasem go spłacić z zysku za samochód, żeby czuć się bardziej bezpiecznie.
Kamińskiej nie odpowiadał cały bagaż, jaki wiązał się z jeżdżeniem po mieście luksusowym mercedesem. Jak twierdzą osoby z jej bliskiego otoczenia, jest zbyt skromną dziewczyną, by wozić się takim autem. Dodatkowo jego utrzymanie było dla niej stanowczo zbyt drogie.
Julka nigdy nie gwiazdorzyła i nie chciała się kreować na wielką aktorkę. Nieraz zdarzało się, że mercedesa zostawiała w garażu i wsiadała w autobus, czy tramwaj. W ten sposób unikała ciągłych korków i nie miała problemów ze znalezieniem wolnego miejsca parkingowego. Teraz sprawa wygląda trochę inaczej. Komunikacja miejska jest tańsza i to dlatego Julkę coraz częściej można spotkać czekającą na przystanku. Wciąż chodzi na castingi i przypomina kolegom, że jest zainteresowana jakąś rolą. Kończy jej się kasa. I prosi, by dali znać, jak usłyszą o jakiejś pracy na planie.
Miejmy nadzieję że się uda. Na potwierdzenie tych słów - zdjęcie zrobione kilka dni temu przez naszą czytelniczkę w metrze:
(Grunt, że nie oszczędza na laptopach i torebkach :)