Ania Mucha nie chce, by jej związek z Marcelem Sorą zakończył się tak, jak ten z Kubą Wojewódzkim. Aktorka zdaje sobie sprawę, że ogromną część swojego czasu spędza w pracy. Bardzo często nie może znaleźć chwili, by poświęcić się swojemu facetowi.
Ona jest pracoholiczką. Od roku, 5 razy w tygodniu po kilkanaście godzin dziennie kręci "Prosto w serce". Jest też perfekcjonistką, dlatego oprócz pracy nie ma czasu. Nic dziwnego, że mija się z Marcelem – mówi jej znajoma Takie jest życie.
Z Marcelem jest podobnie. Praca producenta również pochłania sporo jego czasu. Para doszła więc do wniosku, że na wszelki wypadek zapisze się do psychoterapeuty. Nie jest to dla nich jedynie okazja do szczerej rozmowy, ale również... spotkania się.
Oni bardzo się kochają. A że się mijają? W tej branży trzeba się z tym liczyć. Anka jest aktorką, a Marcel producentem. Są zapracowani – kontynuuje źródło. To naturalne w ich świecie. Właśnie z tego powodu zapisali się do psychoterapeuty. Nie chcą, żeby między nimi zaczęło się psuć. Taka wizyta u specjalisty jest dla nich wspaniałą lekcją pogłębiania związku. Jest to także doskonała okazja do tego, żeby w ogóle się spotkać. Obydwoje pracują niemal non stop. Co prawda mieszkają razem, ale wiadomo, jak to jest. Po ciężkim dniu wracasz do domu zmęczona i nie masz na nic siły. Dlatego poważne rozmowy odkładasz na później. Ale jeśli w kalendarzu masz wpisane np. "środa, godzina 20, lekarz", to nie ma już wymówki. Oni mocno pracują nad związkiem. Nie pojmuję, dlaczego w Polsce utarło się przekonanie, że do psychoterapeuty chodzą ludzie z problemami.