Edward Miszczak nie będzie chyba zachwycony. Niedawno pisaliśmy, że wezwał na dywanik Jarosława Kuźniara i Kingę Rusin, by zabronić im publicznego wypowiadania się na swój temat. Nakaz pierwszy złamał dziennikarz TVN24 nazywając wyśmiewany debiut literacki prezenterki "grafomaństwem". I tym razem Kinga nie zamierzała milczeć. W rozmowie z RMF FM kpi z trzech kolegów ze stacji, którzy ją krytykowali:
Jarkowi Kuźniarowi, Dorocie Wellman i Kubie Wojewódzkiemu powinnam podziękować i wysłać kwiaty, albo bombonierkę, bo chcąc nie chcąc, byli moimi marketingowcami. Jestem im wdzięczna – mówi złośliwie. Gdyby miała miejsce po przeczytaniu książki i prowokowała do jakiejś dyskusji, to mogłabym się zastanawiać. A z czego wynika krytyka książki, której nie przeczytali - trzeba by było zapytać psychologa. Albo socjologa. Naprawdę wydaje mi się, że oni mnie po prostu bardzo lubią. Kuba Wojewódzki mnie uwielbia. Jestem o tym przekonana, że gdzieś tam podświadomie mnie lubi, tylko boi się przyznać.
Przypomnijmy, jak cała trójka ją uwielbia:
Doceniamy przekonanie, z jakim Kinga stara się robić dobrą minę do złej gry. Sądzimy jednak, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ośmieszyła się swoją książkową psychoanalizą. I że to właśnie dzięki niej z własnej woli "awansowała" do ligi Krzysia Ibisza i Kasi Cichopek.