Podczas koncertu z okazji Juwenaliów w Słupsku Czesław Mozil udzielił wywiadu, w którym wypowiedział się na temat komentarzy o jego "zdradzie" sceny offowej. W rozmowie z Głosem Pomorza muzyk, który za jeden odcinek programu otrzymuje około 20 tysięcy złotych, jest wyraźnie dumny, że "istnieje" – czyli, że na przykład w tabloidach pojawiają się informacje na temat jego problemów erotycznych. Krążące w sieci wideo wzbudza jednak zainteresowanie z innego powodu. Czesław zachowuje się na nim dość dziwnie. Udzielał go pod wpływem jakichś używek, czy tylko alkoholu?
Mnie to bardzo, bardzo podnieca, jak tak można tworzyć popkulturę. Ja bardzo chciałem być częścią tego. To jest takie dość ironiczne, że można otrzymywać Fryderyki, sprzedawać płyty, ale nie istnieć dla niektórych ludzi. To niech ja istnieję, jako ten chłopczyk co ma grzywkę i się śmieje i niech dostaną wpierdol - wyjaśnił Czesław.
Czesław się sprzedał, ale bardzo drogo. Bardzo fajnie się sprzedał, jak Kuba Wojewódzki mówi – stwierdził. O czym my k... gadamy? Ktoś będzie mi mówił, jakie zarabiam sobie pieniądze? Wszystkie kompleksy małych gówniarzy... Piszcie pioseneczki i się sprzedajcie potem. Ja chętnie spłacę kredyt swojego mieszkania i ja chętnie kupię jeszcze drugie mieszkanie. Jestem gwiazdą, mam parcie na szkło i chciałem tego.
Mniejsza o słowa Czesława - jak oceniacie jego zachowanie? Co mogło go tak pobudzić?