Zapowiadany start uczestniczki Top Model w nadchodzących wyborach wywołał wiele kontrowersji. Marta Szulawiak zyskała wprawdzie akceptację szefa SLD Grzegorza Napieralskiego oraz Ryszarda Kalisza, jednak inne środowiska nie są zachwycone jej planami politycznymi. Kierowany przez Tomasza Lisa tygodnik Wprost zilustrował jej zdjęciem temat przewodni jednego z wydań, poświęconego "miernotom" i tak też ją nazwał (zobacz: "Miernota" na okładce "Wprostu"...).
Również Partia Kobiet, nie wykazuje specjalnego entuzjazmu wobec kariery politycznej byłej tancerki na rurze. Jej przedstawicielki sugerują, że jest to akcja mająca na celu ośmieszenie idei parytetów.
Walczyliśmy o większą liczbę kobiet na listach wyborczych, a teraz SLD pokazuje, że nie ma kobiet kompetentnych, ale tylko długonogie - krytykuje w rozmowie z portalem tvp.info Katarzyna Kądziela. Kobiece ciało nie powinno służyć do tego, by przy jego pomocy sprzedawać mydło, powidło i politykę.
Na odpowiedź Szulawiak nie trzeba było długo czekać.
Z tymi paniami z Partii Kobiet nigdy się nie spotkałam - mówi w rozmowie z Super Expressem. Dziwię się, że pod moim adresem wygłaszany jest taki osąd bez rozmowy ze mną.
Okazuje się, że SLD również nabrało dystansu do pomysłu wystawienia Marty.
Kwestia jej startu w wyborach nie jest jeszcze rozsrzygnięta - mówi rzecznik Sojuszu, Tomasz Kalita.
Przestraszyli się krytyki?