Miejmy nadzieję, że ten okres życia ma już za sobą. Przepicia wygranych w X Factor 100 tysięcy *jego wątroba mogłaby nie wytrzymać. W jednym z udzielonych niedawno wywiadów urodzony na Białorusi *Gienek wspomina początki swojej kariery:
Przyjechałem pociągiem do Grodna na festiwal do Polski. Przywiozłem flaszkę spirytusu i cztery paczki papierosów. Wszystko, co zarobiłem, przepiłem. Spodobało mi się u was.
Pod wpływem tych miłych doświadczeń Loska zdecydował się zamieszkać w Polsce. Wybrał Kraków, w którym mieszkał przez 11 lat, zarabiając na życie graniem na ulicy. Przyznaje, że zdarzało mu się zamiast pieniędzy otrzymywać od publiczności zaskakujące upominki.
Ktoś wrzucił "kwas", ktoś inny amfę czy jointy. Nie wiedziałem, co z tym zrobić i w końcu zaniosłem to do apteki. Bywały też sytuacje, że ktoś widząc jak gram chciał mnie nakarmić. Jak będę głodny, to sam coś zjem. Myślę, że w 90% ludzie myślą, ze zbieram sobie na wino. I to jest mój duży kompleks.
Odkąd przestałem chlać, tym gorzej zaczęli o mnie myśleć. To mnie strasznie wkurza i wszystkich na siłę chcę przekonać, że nie jestem żebrakiem czy ćpunem. Każdy ma swoje życie, człowiek pił, pił i przestał. No i tyle.
Nałóg okazał się kosztowny. W wyniku upadku po pijaku Gienek doznał urazu głowy i stracił słuch w jednym uchu. Ale i to go nie otrzeźwiło.
Powoli spadałem na dno, strasznie piłem - wspomina po latach. Na przekór sobie i wszystkim. Chciałem udowodnić, że po ciężkim wypadku wciąż jestem tym samym Gienkiem. Liczyły się tylko rock and roll i fajna zabawa. Nic poza tym.
Jak przyznał w jednym z wywiadów uratowała go rodzina. Żona i narodziny córeczki sprawiły, że zmienił swoje życie. Po wygraniu pierwszej polskiej edycji X Factor być może wyjdzie w końcu na prostą.
Myślicie, że mądrze wyda zarobione właśnie 100 tysięcy złotych?