Pod koniec maja w Radiu Eska w trakcie audycji Kuba Wojewódzki i Michał Figurski próbowali dodzwonić się do Alvina Gajad-hura, rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Może zadzwonimy teraz do Murzyna? – padło z ust prowadzącego show, który następnie dodał: W jakiej sieci on może mieć telefon? Która się z czarnym kojarzy? Buszmeni? Audycję sponsoruje warszawski oddział Ku Klux Klanu.
Na te wypowiedzi na antenie radia natychmiast zagregowała Rada Etyki Mediów, która uznała, że to demonstracja rasizmu. Podobnego zdania jest komitet na rzecz Praw Afrykańskiej Społeczności w Polsce. W liście otwartym do rządu członkowie organizacji zwrócili się z żądaniem usunięcia Wojewódzkiego z promocji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Wojewódzki nie powinien być twarzą polskiej prezydencji. Wojewódzkiemu się za dużo pozwala – powiedział Rzeczpospolitej pochodzący z Senegalu muzyk Mamadou Diouf, który podpisał apel. Zasadą UE jest poszanowanie wszystkich bez względu na ich wyznanie i pochodzenie. Czy w takim razie Wojewódzki powinien reprezentować Polskę?
To nie pierwsze takie jego wypowiedzi – dodaje w rozmowie z gazetą poseł PO John Godson, który twierdzi, że sam był obiektem rasistowskich ataków i kpin Wojewódzkiego. Jego zachowanie jest niebezpieczne, bo wzoruje się na nim wielu młodych ludzi.
Rzeczywiście, wielu fanów Kuby ("młodych, wykształconych, z dużych miast") może poczuć, że kpiny z "Murzynów" są wciąż akceptowalne i jest na nie miejsce nawet w mediach.
Przypomnijmy, co powiedział o ich audycji sam wyśmiewany przez Kubę i Michała "Murzyn":
Znam się na żartach. Wiem, co to pastisz i mam dystans do siebie, ale to było przegięcie. *Kpiny z koloru skóry nie mają nic wspólnego z żartem. *Nigdy nie rozmawiałem z tymi panami, nie rozumiem, kto dał im prawo do takiego traktowania mojej osoby i osób o ciemnej karnacji. Nawet gdybym miał korzenie murzyńskie, czy byłby to powód do śmiechu czy drwin?