Jak już pisaliśmy, Radzie Adwokackiej nie przypadł do gustu sposób, w jaki mąż Marty Kaczyńskiej potraktował dzwoniącego do niego dziennikarza. Przypomnijmy jego barwną wypowiedź: Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, dostałby pan w dziób. Niech się pan ode mnie odpierdoli!
Wcześnie zaszokował jeszcze odważniejszą wypowiedzią o gangsterze Słowiku. Przypomnijmy - ogłosił, że gdyby tylko chciał, mógłby otworzyć z nim kancelarię.
Rada Adwokacka nie podjęła jeszcze decyzji w tej sprawie, mimo że mówiło się już nawet o odebraniu mu prawa do wykonywania zawodu.
Gdy przeciwko panu Dubienieckiemu wpłynie akt oskarżenia, wyznaczę skład sędziowski do rozpatrzenia tej sprawy - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo prezes sądu dyscyplinarnego Michał Went. Nie sądzę, by ukarano go surowo np. wykluczeniem z zawodu. Zapewne skończy się na upomnieniu lub karze pienięźnej.
Zdaniem znajomych Marty Kaczyńskiej, bardzo martwią ją konsekwencje poczynań męża.
Marta bardzo przeżywa tę sytuację. Wie, że Marcina nie wykluczą z zawodu, ale będzie napiętnowany. Chciałaby mieć to już za sobą.
Myślicie, że Polska zapomni kiedyś o Marcinie Dubienieckim, jego politycznych ambiocjach i tym, co wygadywał?