Chris Brown *zawsze miał spory problem z autokrytyką i dystansem do swojej kariery. Muzyk wielokrotnie udowodnił, że niewiele wyniósł z incydentu z *Rihanną, a na dodatek ma skłonność do przeceniania swoich sukcesów. W ostatnim numerze magazynu The Source wokalista opowiedział o swoim wielkim powrocie. Brown ma szczerą nadzieję, że wszyscy już zapomnieli, jak pobił swoją dziewczynę i tym razem jego album odniesie sukces.
Tak naprawdę nie myślę o tej płycie jako o powrocie. Postrzegam ją jako wielki triumf. To mój sposób, żeby udowodnić wszystkim, że się mylili co do mnie – powiedział gwiazdor. Pokazałem, co oznacza być Chrisem Brownem. *Moja muzyka i uśmiech zmieniły świat! *Potrafię inspirować fanów, którzy śpiewają moje kawałki i ubierają się tak jak ja.
Nigdy nie dostosowywałem się do czyichś oczekiwań. Pier… to! Robię, co chcę i jak chcę. Nie obchodzą mnie opinie innych – dodał.
Wspaniale. Ciekawe, czy duszenie Rihanny też miało taki wspaniały wpływ na jego fanów?