Od kiedy Edyta Herbuś związała się z reżyserem operowym, Mariuszem Trelińskim, jej ambicje wyraźnie wzrosły. "Najzdolniejsza kielczanka" postanowiła wziąć profesjonalne lekcje aktorstwa, zaczęła pojawiać się na premierach teatralnych oraz kreować się na nowoczesną, wykształconą kobietę. Niestety, nadal jest nad czym popracować. Zobacz: Herbuś pomyliła Obamę z Osamą!
Najwyraźniej tancerka zdaje sobie jednak sprawę ze swoich ograniczeń, bo jak twierdzą jej znajomi, ciągle stara się samodoskonalić. Podobno z niezłym skutkiem.
Lubi sięgać do trudnych pisarzy, a potem w spokoju i ciszy kontemplować ich dzieła. Czuje się wtedy głęboko uduchowiona i taka wrażliwa - mówi osoba z otoczenia Herbuś w rozmowie z tygodnikiem Takie jest życie. Odkąd związała się z Mariuszem Trelińskim, zapragnęła zająć się tą trochę zaniedbaną sferą swojego życia. Wcześniej się za bardzo na niej nie skupiała, bo też nie miała wiele czasu.
Fakt - jeszcze niedawno dnie umilały jej głównie występy w wątpliwych lotów programach rozrywkowych i gra w telewizyjnych tasiemcach.
Jakiś czas temu przyznała się, że jest już tak wrażliwa, jako artystka i jako człowiek, że razem ze swoim narzeczonym przeżywa świat głębiej - opisuje źródło. I dodaje dość złośliwie: _**Dwójka wybitnych artystów ma zupełnie coś innego niż zwykli ludzie. Oni żyją sztuką**_.