Zbigniew Hołdys w ostrym komentarzu na swoim profilu na Facebooku zaatakował jurorów programu X Factor, a także uczestników muzycznych show, którzy jego zdaniem są pseudoartystami. Muzyk nie poprzestał jednak na nazwaniu debiutujących wokalistów "słabiakami i porażkami wokalnymi", ale dodatkowo skrytykował ich na łamach najnowszego Wprost.
W swojej rubryce Hołdys zauważa, że żaden polski zwycięzca show poszukującego nowych talentów nie odniósł znaczącego sukcesu. Po zakończeniu programu większość nowo odkrytych gwiazd gaśnie.
Z napisami końcowymi kończą się emocje i trzeba zabrać się do pracy. Wówczas wychodzą wszystkie mankamenty kandydata. Brak determinacji, edukacji, repertuaru, konsekwencji, skłonność do chałturzenia – pisze. _**Brak wiedzy i rzeczywistych umiejętności. I woda sodowa.**_
Własnego repertuaru nie udźwignęli ani Wydra, ani Janosz, ani Flinta, ani Makowiecki, których nazwiska musiałem odgrzebać w Wikipedii - dodaje.
Hołdys wspomina także zwycięzców programów muzycznych, którzy zupełnie zniknęli z mediów, a wygrana nie uczyniła z nich nawet gwiazd jednego sezonu. Tak było w przypadku Jarka Webera z Drogi do gwiazd oraz triumfatora drugiej edycji Idola.
Przepadł idol nastolatek Krzysztof Zalewski, chłopak równie piękny i długowłosy jak Szpak, który wygrał drugą edycję Idola. Zdążył zapowiedzieć koniec ery poprzedniej generacji muzyków, po czym wsiąkł w niebyt - wspomina Hołdys.
Zgadzacie się z tą oceną? Czy karierę Szpaka czeka podobny koniec?