Weronika Rosati została niedawno doklejona do polskiego plakatu filmu Spisek, w którym pojawia się w epizodycznej roli. Udało jej się również dostać angaż do drugiego sezonu serialu HBO pt. Luck, który jeszcze nie zadebiutował w telewizji. I to właśnie zagraniczna kariera aktorki jest tematem przewodnim wywiadu, którego udzieliła w najnowszym numerze Gali. Weronika zrobiła wszystko, by wspomnieć o każdej swojej zagranicznej roli. Oczywiście wszystko niby od niechcenia.
- Mama akceptuje też różne Twoje pomysły. Zdarza się, że po Twoim telefonie wsiada w samolot, żeby jeszcze tego samego dnia być z Tobą gdzieś w świecie...
- Tak było nieraz! Uwielbiam z nią spędzać czas. Z tatą też, tylko że on ma go mniej. Najfajniej było ostatnio w Los Angeles. Jadę po mamę na lotnisko, a tu dzwoni scenarzysta serialu "Luck", w którym gram, że chce ze mną porozmawiać o mojej postaci, bo pisze kolejne odcinki. "Ale jadę właśnie na lotnisko po mamę" - mówię. A on: "To przywieź mamę do wytwórni". Przywiozłam, a potem z całą ekipą poszłyśmy do restauracji.
- Na premierę "Largo Winch 2" do Paryża też nie poleciałaś z chłopakiem, tylko z mamą.
- Tak się złożyło, że zaraz po premierze musiałam lecieć prosto do Los Angeles na plan filmu dla HBO, a mama akurat miała tam jakieś swoje sprawy zawodowe po pokazie mody w Beverly Hills. To był fajny moment - mogłam podzielić się z nią swoim szczęściem.
- Kim jest dzisiaj Weronika Rosati? Początkującą aktorką? Aktorką u progu kariery? W jej pełni?
- Jestem początkującą aktorką. Bo w porównaniu do innych, wielkich, jestem - o ile w ogóle - na początku. Ale jeżeli popatrzeć na to, ile udało mi się osiągnąć, można powiedzieć, że tak - jestem aktorką. Mam dyplom szkoły Lee Strasberga. Nie patrzę w ten sposób, kim jestem, byłam. Tylko kim chcę być albo mam nadzieję, że będę. Staram się skupiać na roli, którą gram, nie myśląc o tym, co ona mi przyniesie. Dostałam nauczkę przy "Pitbullu".
- Wtedy się poznałyśmy. Zaskoczyłaś mnie, że tak dobrze zagrałaś Dżemmę.
- I taka była pierwsza reakcja: zaskoczenie: "To ona w ogóle potrafi coś grać?!". Ale mówiono też: "Ona widocznie taka jest", albo: "Udało jej się", lub: "Dobrze ją wyreżyserowano" - żali się Weronika. Oceniano mnie sceptycznie. I tak jak wielu aktorom ten film szeroko otworzył drzwi, tak w moim przypadku piętrzono wątpliwości. I na tym się skończyło.
Weronika wspomina również pracę nad filmem The Iceman. Kuba Wojewódzki wyśmiał ją wtedy w swojej rubryce twierdząc, że Weronika wcieli się w obrazie "w jedno z zer".
Po tych złośliwych komentarzach staram się go unikać... Nie odsyłam prawnikowi, bo mam dla niego poważniejsze rzeczy. Na ogół ufam ludziom, ale jeśli ktoś mnie oszuka, nie zapominam. Kuba kiedyś nie dotrzymał danego mi słowa, więc ja później nie przyjęłam zaproszenia do jego programu. Może więc to rodzaj odwetu? - zastanawia się.
Rosati chwali się również, że prowadzi skromne życie
To, co zarabiam, wydaję na życie, podróże, książki i DVD. A żyję skromnie: w Los Angeles wynajmuję kawalerkę na osiedlu przy wytwórni filmowej. Jeśli chcę lecieć na casting za granicę, sama muszę opłacić podróż. Od 16. roku życia zarabiam na siebie.
Spójrzcie, jak wiele wysiłku trzeba włożyć w to, żeby udowodnić swoją samodzielność. Mieć bogatych rodziców to jednak same problemy.