Warsztaty aktorskie, w które Edyta Herbuś zainwestowała większość swoich oszczędności nie spełniły niestety jej nadziei.
_**Jej kariera aktorska stoi w miejscu**_ - mówi znajoma tancerki w rozmowie z Na żywo. Chodzi na wiele castingów, ale kursy aktorstwa, które skończyła w USA, na polskich reżyserach nie robią wrażenia. Edyta jest rozgoryczona. Gra jedynie niewielką rólkę w "Klanie", w "Ojcu Mateuszu" dostała epizod.
Co gorsze, nie wiadomo też, jak potoczą się losy jej kariery teatralnej. Wprawdzie jej wpływowy chłopak, Mariusz Treliński, zaangażował ją do swojego najnowszego spektaklu Turandot, jednak inscenizacja zebrała tak kiepskie recenzje, że może zostać zdjęcta z afisza... Czyżby zawiódł go instynkt?
Treliński skupiając się na histoii zawiłego uczucia między Turandot i Kalafem zniżył się niestety do poziomu psychoanalitycznego bełkotu - napisał recenzent Tygodnika Powszechnego. Wydaje się, ze na dobre odszedł od poetyckości operowych obrazów, którymi zachwycał na początku drogi twórczej.
Najwyraźniej znajomość z występującą w telenowelach tancerką wywarła znaczący wpływ na jego twórczość. Edyta już dawno twierdziła, że jest muzą Trelińskiego i jak widać recenzeci podzielają jej zdanie.
_**Telefony reżysera i jego partnerki milczą, a frustracja rośnie**_ - mówi w rozmowie z tabloidem znajomy pary. Pojawili się na festiwalu filmowym w Gdyni i robili dobrą minę do złej gry. Ona chciała o sobie przypomnieć reżyserom, on szukał sponsora filmu operowego, który od lat chce nakręcić. Tylko że niewiele wskórali.
Historia o parze niezrozumiałych artystów "odczuwających świat głębiej" jest oczywiście dość zabawna i "medialna", szkoda by jednak było, gdyby miała pogrzebać karierę zdolnego reżysera. Miejmy nadzieję, że do tego jednak nie dojdzie.