Trudno powiedzieć, kiedy właściwie Kuba Wojewódzki wszedł do polskiej polityki. Faktem jest jednak, że stał się jednym z bardziej aktywnych medialnie przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Zradykalizował się chyba po zamieszaniu związanym z przesłuchaniem go przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w charakterze świadka w procesie gangów handlujących narkotykami. Miało to miejsce za czasów rządów PiS, w 2007 roku. Zobacz: "Wojewódzki kupował po 20-30 gramów kokainy!"
Nic więc dziwnego, że wybór Wojewódzkiego na "twarz" polskiej prezydencji w Unii Europejskiej nie przypadł do gustu prezesowi partii, Jarosławowi Kaczyńskiemu.
To jest bardzo charakterystyczny wybór podkreślający pewnego rodzaju degenerację tej władzy - powiedział komentując wybór Wojewódzkiego na jednego z reżyserów wielkiego koncertu inaugurującego polską prezydencję.
Cztery lata temu nazwisko Wojewódzkiego przewinęło się wśród wymienianych przez jednego ze świadków koronnych. Sam zainteresowany twierdził później, że cała sprawa wydawała mu się kuriozalna.
Nigdy nie brałem żadnych narkotyków, nie znam "Aniołka" - zapewniał w rozmowie z RMF FM. Czułem się na Rakowieckiej, w siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jak bohater Kafki. Chyba byłem świadkiem. Tam mnie przyjęto z otwartymi rękami, na okoliczność zażywania 20-30 gramów dziennie jakiegoś środka, nie pamiętam dokładnie jakiego. Czyli jestem lepszy niż Rolling Stones, Kurt Cobain oraz Jim Morrisom razem wzięci. Nie biorę, nie brałem i błagam Was nie muszę brać mam nadzieję.
Ciekawe, czy i jak skomentuje tę sytuację. Ostatni odcinek jego programu w tym sezonie już w najbliższy wtorek.