Michał Szpak nie wygrał co prawda pierwszej polskiej edycji _**X Factor**_, jednak jak sam twierdzi, zdobycie drugiego miejsca było najlepszym, co mogło go spotkać. 20-letni prawiczek twierdzi, że daje mu to szansę na realizację marzeń, a jednocześnie nie wiąże go z firmą fonograficzną, z którą kontrakt na wyłączność jest "nagrodą" za pierwszą lokatę. Dzięki temu jego zdaniem może się realizować artystycznie.
Tuż po ogłoszeniu wyników, Szpak został poinformowany przez Piotra Metza, że zostanie nagrodzony w inny sposób - zaproszono go do udziału w Orange Warsaw Festival. Michał wystąpił wczoraj na wielkiej imprezie, poprzedzając takich artystów jak Moby czy Skunk Anansie.
Chłopak stanął na wysokości zadania - i chociaż tym razem nie ubrał się tak ekstrawagancko, jak zwykle, dał bardzo emocjonalny występ. Zaśpiewał takie hity jak Sweet child o'mine Guns'n'Roses, Are you gonna go my way Lenny'ego Kravitza czy Californication Red Hot Chili Peppers. Tym razem największą uwagę przyciągały jasne pasemka we włosach, szerokie bransoletki i prześwitująca koszula.
Czyżby tym razem forma nie przerosła treści? Oceńcie: