Decyzja Anny Przybylskiej, znanej ze swojego przywiązania do rodziny, o powrocie na plan filmowy zaledwie trzy miesiące po urodzeniu trzeciego dziecka, wywołała wielkie zdumienie. Wszyscy pamiętają bowiem jej zapewnienia, że rodzina jest dla niej najważniejsza, a praca jest tylko dodatkiem do prawdziwego życia. Okazuje się, że aktorka musiała wrócić do zawodu, gdyż stała się "jedyną żywicielką rodziny".
Partner Przybylskiej, Jarosław Bieniuk, znowu ma problemy finansowe. Ledwo uwolnił się od kontraktu z tureckim klubem, który od miesięcy nie płacił mu pensji, okazało się, że znowu trafił na pracodawcę z problemami finansowymi. Jak informowała niedawno Gazeta Wyborcza, łódzki Widzew ma poważne kłopoty i ostatnie pensje wypłacił w styczniu. Klub jest winien piłkarzom już kilka milionów złotych. W maju zawodnicy zdecydowali się na strajk ostrzegawczy. W odpowiedzi władze klubu zaczęły planować gruntowną przebudowę drużyny.
Kontrakt Beniuka okazał się zagrożony. W tej sytuacji, jak zwykle, z pomocą przyszła niezawodna partnerka.
Jej serce było rozdarte, bo Jaś ma dopiero 3 miesiące i Ania ciągle karmi go piersią - mówi koleżanka Przybylskiej Na żywo. Ale uznała, że trafiła jej się zbyt dobra propozycja, by mogła odmówić.
Przybylska z Jasiem zamieszkała tymczasowo w Warszawie, gdzie do pomocy ściągnęła swoją mamę. Bieniuk z dwojgiem starszych dzieci został w Łodzi. Przybylska nadal ma nadzieję, że prędzej czy później Bieniuk zacznie zarabiać.
Wiem, że on myśli, jak ułożyć nam przyszłość, że otworzy jakiś interes albo zostanie trenerem - mówiła ostatnio w wywiadzie.