Magdalena Mielcarz jest kolejną polską gwiazdą, której nie straszne rozdrabnianie się. Już wkrótce pójdzie w ślady Agnieszki Maciąg, Aleksandry Nieśpielak oraz Joanny Jabłczyńskiej i wyda płytę. W wywiadzie w Dzień Dobry TVN zapewniała, że już od dawna o tym marzyła.
Postanowiłam się zająć teraz czymś, co się we mnie długo tliło i co od zawsze było bardzo ważną rzeczą w moim życiu, a mianowicie muzyką - mówi. Postanowiłam nie dać się nieść życiu i zająć się czymś, co mi w duszy gra od jakiegoś czasu i tym się właśnie zajęłam. Byłam zawsze bardzo zajęta. To nie jest u mnie tak, że wpadłam na pomysł, co jeszcze zrobię. To było tak, że ja, jako młoda osoba, śpiewałam w gawędzie i zawsze byłam związana ze śpiewem, ze sceną.
Początkowo problemem był brak wykształcenia muzycznego. Jednak Magda, zainspirowana Suzanne Vegą, poprosia o pomoc profesjonalnych muzyków, którzy przenieśli jej pomysły na pięciolinię.
Zwracałam się do ludzi, żeby mi napisali muzykę, ale to nie było moje. Pomyślałam sobie, że muszę to zrobić sama. Problem jest taki, że nie znam nut. Jak z tego wybrnąć? Ja nie muszę znać nut, żeby ją słyszeć i żeby ją tworzyć. Zaczęłam się umawiać z ludźmi, którzy potrafią grać na instrumentach. Oni coś grali, ja do tego śpiewam i nagle zaczęły powstawać melodie. Stałam się twórcą, co sprawia mi wielką frajdę, wielką radość.
Ponoć nagraniami demo Magdy zachwycona jest Kayah. Mielcarz chce poświęcić całe wakacje, by zakończyć prace nad krążkiem. Zapowiada, że ten trafi do sklepów na początku roku. Macie ochotę usłyszeć jak śpiewa?