Aktorce, słynącej ze swojego przywiązania do rodziny, decyzja o skróceniu urlopu macierzyńskiego na pewno nie przyszła łatwo. Niestety zmusiły ją do tego okoliczności. Klub, w którym gra partner Przybylskiej, Jarosław Bieniuk ma problemy finansowe iod miesięcy nie wypłaca zawodnikom pensji.
Żeby ratować rodzinne finanse i utrzymać trójkę dzieci, Przybylska musiała wrócić do pracy znacznie wcześniej niż zakładała. Swoją decyzję o wystąpieniu w filmie Eugeniusza Korina Sęp uzależniła jednak od tego, czy producenci pozwolą jej zabierać na plan jej najmłodsze dziecko, 3-miesięcznego Jasia.
Ania podpisała umowę tylko dlatego, że produkcja zgodziła się na to, by była na planie ze swoim niedawno urodzonym synkiem - potwierdza w rozmowie z Faktem menedżerka aktorki. Produkcja zapraszając ją do filmu musiała mieć to na uwadze. Inaczej Ania nie podpisałaby umowy.
Producenci filmu zatroszczyli się o to, by garderoba Przybylskiej została wyposażona w łóżeczko, stolik do przewijania i inne przedmioty potrzebne dziecku, a ekipa filmowa została uprzedzona, że przy ustalaniu grafiku zdjęć musi brać pod uwagę macierzyńskie obowiązki Ani, takie jak pory karmienia. Która matka powracająca do pracy nie chciałaby mieć zapewnionych takich udogodnień?
