Od lutego Marina Łuczenko nie pojawiała się na czerwonym dywanie i unikała oficjalnych wystąpień. Piosenkarka postanowiła skupić się na dokończeniu płyty, która ma się ukazać w październiku. Prócz nagrywania albumu absorbował ją jedynie narastający konflikt z Mają Sablewską. W wywiadzie dla Wideoportalu Marina zapewniła fanów, że już niebawem zobaczą efekty jej pracy w studio, a także wbiła szpilę byłej menedżerce.
Wyszłam z cienia, nie było mnie przez dłuższy czas. Skupiłam się tylko i wyłącznie na pracy. Żeby nie gadać o niczym, tylko po prostu pracować. Żeby moi fani byli zadowoleni i usatysfakcjonowani - powiedziała Łuczenko. W październiku płyta. A w sierpniu planujemy pierwszego singla. Na pewno będzie to co dojrzalszego i bardziej świadomego.
Marina przyznała, że ma świadomość, jak jest odbierana i jej dwa single nie zrobiły z niej gwiazdy. Oczywiście za wszystko winny jest zły start w show-biznesie - czyli w domyśle Maja.
Skupiam się na ważniejszych rzeczach. Zaczęłam niestety od lansu. A nie od tego, co jest najistotniejsze - dodała. Czyli od tego, na co liczyłam przez całe moje życie i na co pracowałam. To nie jest tak, że urodziłam się w wieku dwudziestu lat i zdecydowałam, że chciałabym śpiewać. Ja śpiewam od piątego roku życia. Wkładam w to na prawdę wiele serca. To jest najważniejsza rzecz w moim życiu. Mam wiele do przekazania moim fanom.
_
_