Tomasz Karolak i Michał Żebrowski poznali się jeszcze w liceum, podczas wspólnych zajęć w kółku teatralnym. Podobno marzyli wówczas o tym, aby Żebrowski został rektorem PWST w Warszawie, a Karolak - w Krakowie. Wprawdzie żaden z nich nie został, póki co, rektorem, za to obaj są dyrektorami własnych teatrów. I na tym tle między dawnymi przyjaciółmi dochodzi do spięć i uszczypliwości.
Karolak zaatakował po raz pierwszy prawie rok temu, stawiając swoją działalność na równi z Krystyną Jandą, właścicielką Teatru Polonia. Mówił wtedy, że jego teatr nastawiony jest na "kompletnie innego widza". Żeborowski pozostał nieugięty i nie dał się wciągnąć w publiczną dyskusję na temat komercji tego typu prywatnych placówek. Jak widać, jego kolega nie daje za wygraną.
_**IMKA to najbardziej płodny teatr w Warszawie**_ - pochwalił się niedawno Karolak. Nie robi fars, które dają pieniądze, ale zarabia na siebie przedstawieniami ambitnymi.
Nietrudno odgadnąć do kogo pije w tej wypowiedzi. Zdaniem tygodnika Na żywo da się w niej wyczuć nutkę zazdrości, bo o spektaklach Żebrowskiego zawsze jest głośno, podczas gdy premiery IMKI przechodzą zwykle bez echa.
_**Nie nakrzyczałem na Żebrowskiego**_ - tłumaczy Karolak w jednym z wywiadów. Ale miałem pewien niesmak, że do przedstawień, , które są wybitnie komercyjne i w których chodzi tylko o to, by ludzie kupowali bilety i dali zarobić, dorabia się jakąś artystyczną ideologię.
Przyznajcie, że w ustach Karolaka słowo "płodny" nabiera nieco innego znaczenia... Zobacz: Karolak chce dalej "rozsiewać nasienie"...