Czyżby Jan Englert był kolejną polską gwiazdą, które po alkoholu robią się na tyle odważne, że nie straszne im prowadzenie samochodu? Niestety dokumentacja zdjęciowa wykonana przez fotoreportera Super Expressu nie pozostawia wątpliwości - za kierownicą samochodu siedział dyrektor Teatru Narodowego, który dopiero co zapijał sushi piwem.
Dziennikarz tabloidu zadzwonił do Jana Englerta z niewinnym pytaniem, jak to właściwie było. Aktor zareagował dość nerwowo:
To nieprawda. To nie ja prowadziłem. Żona prowadziła - odpowiedział zdenerwowany, po czym dodał, zaprzeczając sam sobie: Nie przypominam sobie takiego zdarzenia.
Jan Englert nie ma ostatnio zbyt dobrej passy. Awantura z Grażyną Szapołowską i odwołanie Orestei na miesiąc przed premierą z powodu rezygnacji jednego z aktorów i kłótni w zespole, wywołało podejrzenia, że Englert nie radzi sobie jako dyrektor. Wygląda na to, że rozmowę z dziennikarzem tabloidu potraktował jako kolejny atak na siebie.
Nawet jeśli piję piwo to mogę zaręczyć, że nie piję piwa w ilościach, które by były godne tego, żeby się tym zajmować - oświadczył aktor. Proszę następnym razem łapać mnie natychmiast z alkomatem.