Doda zaprzecza słowom kobiety, którą rzekomo pobiła i zwymyślała. Twierdzi, że to ona była agresywna i w dodatku pijana...
Super Express postanowił zbadać opisaną przez nas wczoraj historię (zobacz: DODA ZAATAKOWAŁA KOBIETĘ! Policja prowadzi śledztwo!)
. Doda w rozmowie z tabloidem zaprzeczyła cytowanej przez nas wersji poszkodowanej pani Magdaleny. Komu wierzyć? Nie wierzymy w obiektywne przedstawienie sprawy przez żadną ze stron - tyle że gwiazdy są biegłe w manipulowaniu mediami i faktami. Niech prawdy dochodzi policja.
W sobotę, 26 maja, piosenkarka koncertowała w Bełchatowie - pisze Super Express. Po występie wróciła do hotelu i w towarzystwie swoich ochroniarzy zeszła do restauracji. Była godzina 2:30 nad ranem. W lokalu akurat odbywała się impreza integracyjna dla pracowników jednego z banków. Organizatorki imprezy poprosiły Dodę o opuszczenie lokalu. (...) Między kobietami doszło do przepychanki. Podobno artystka była agresywna: drapała przeciwniczki i przeklinała. Świadkowie wezwali policję.
To już wiemy. Wersja Dody znacznie się jednak różni od tej, którą uzyskaliśmy od kobiety, która twierdzi, że przez Dodę do dziś boli ją kręgosłup:
Wróciliśmy z zespołem z koncertu - mówi Dorota Super Expressowi. W hotelu była jakaś impreza, więc weszliśmy tam. Było spokojnie, podeszli do nas ludzie, zaczęli rozmawiać, robić sobie zdjęcia z nami.
W pewnej chwili podeszła do mnie jakaś pani i mówi: Wyjdź stąd! Była pod wpływem alkoholu.
- O co chodzi? - zapytałam. - Jest spokojnie, rozmawiamy, robimy zdjęcia z ludźmi.
- Proszę stąd wyjść!!! - powtórzyła i szarpnęła mnie za rękę.
Nie znoszę, jak ktoś się tak zachowuje i powiedziałam: - Nie dotykaj mnie.
W tym momencie szarpnęła mnie drugi raz i zerwała mi paznokieć. To mnie strasznie wkurzyło, więc odepchnęłam ją. Ponieważ kobieta była lekko napita, to straciła równowagę.
Potem wynieśliśmy się. Jednak pomyślałam, że kobieta powinna mnie chyba przeprosić i poszłam do niej na piętro. Ona i jej koleżanki stwierdziły, że są prawniczkami i nie wypłacę się do końca życia. Ale w końcu po długiej dyskusji przeprosiła mnie. Potem poszłam do pokoju spać.
Tymczasem one wezwały policję. Gdy patrol przyjechał, bardzo się wkurzył, że robią zadymę, bo okazało się, że kobiety miały 1,5 promila alkoholu we krwi.
Świadkiem tego wszystkiego był mój ochroniarz, który był całkowicie trzeźwy. Mnie przy tym nie było, a policja uznała, że nawet nie ma powodu mnie budzić.
Na szczęście nie mamy tylko słów jednej pani przeciwko drugiej. Na imprezie było wiele osób, jest wielu świadków. Jeden z nich, z którym się kontaktowaliśmy, potwierdza wersję poszkodowanej kobiety. Ona sama stwierdziła:
Pani Doda złamała podobno przeze mnie paznokieć. Tak tylko się składa, że na mojej szyi!