Kilka dni temu Megan Fox zamieściła w sieci zdjęcia, mające udowodnić wszystkim, że w swoim 25-letnim życiu nigdy nie stosowała botoksu. Aktorka wyginała twarz przed aparatem na dowód, że jej mięśnie nie są sparaliżowane jadem kiełbasianym. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że najprawdopodobniej nie były to jej mięśnie, ale... Photoshop.
_**Megan jest równie uzdolnionym grafikiem komputerowym, co aktorką**_ - komentuje złośliwie poproszony o komentarz chirurg plastyk, doktor Nicholas Vendemia. Te bruzdy na czole są ewidentnie sfabrykowane. Mięśnie czołowe i brwiowe po prostu nie są w stanie ułożyć się w taki sposób, nie tworzą takich łuków! Rzekome zmarszczki, na które wskazuje Megan, po prostu nie mają prawa zaistnieć. Nie pasują również do wyrazu twarzy, który przyjęła.
Nowojorskiemu chirurgowi wtóruje jego kolega po fachu z Los Angeles, którego zdaniem zdjęcia Fox nie są zbyt wiarygodne.
_**Zdjęcie wygląda na zmanipulowane**_ - mówi doktor Vince Afsahi. Mięśnie na czole nie tworzą takich łuków. Z anatomicznego punktu widzenia nie ma to sensu**.**
Pytanie, czy tylko z anatomicznego.