Lindsay Lohan wychodzi chyba z założenia, że odsiedzenie kilkunastu dni w więzieniu i nieco ponad miesiąca w areszcie domowym sprawi, że wszyscy zapomną o jej mocno zszarganej reputacji. Aktorka niedawno znowu wyszła na wolność i rzuciła się w wir promocji samej siebie.
Okazuje się, że współpraca z Lindsay, która powinna robić chyba wszystko, by teraz żyć w zgodzie z mediami, jest równie trudna, co przed jej trafieniem przed sąd. Lohan wystąpiła w sesji zdjęciowej dla magazynu Miami Plum, jednak nie zgodziła się udzielić wywiadu. Jako rekompensatę redaktorzy postanowili opisać ze szczegółowymi jej nieprofesjonalne zachowanie.
Podróżowała luksusowym samochodem z szoferem. Na krok nie odstępowała jej klika pseudo-znajomych, z których najbardziej odpowiedzialna wydawała się jej 17-letnia siostra, Aliana – pisze dziennikarka, która miała "przyjemność" ją spotkać. Arogancja i roszczeniowe podejście do wszystkiego w końcu zaczęły się ujawniać, a fasada słodkiej dziewczynki znikać. Cały czas zależało jej na tym, by być w centrum uwagi. Kłóciła się z siostrą, bądź panikowała, bo zgubiła buty. W niedzielę imprezowała od rana nocy. Gdy pojawiłam się w hotelu o 19, nie można się było z nią dogadać. Byłam wykończona ciągłymi żądaniami, dramatami i wybuchami gniewu.
Dziennikarka wspomina również, że Lindsay piła wino, gdy… opowiadała o swojej trzeźwości. Na celownik wzięła również producentów obrazu Czarny łabędź.
Uważa, że to ona powinna dostać rolę, a nie Natalie. Ćwiczyła balet do 19 roku życia. Jest oburzona, że nikt nie wziął jej pod uwagę.
Ciężko nam to sobie wyobrazić…