Takie historie zdarzają się niestety coraz częściej, nie tylko za oceanem, ale również i w Polsce. Znane osoby stają się obiektem chorej, patologicznej miłości swoich fanów, którzy od niewinnych dowodów uwielbienia potrafią często przejść do zachowań wyjątkowo groźnych, z włamaniem do ich domów włącznie.
Niejakiego Jamesa Rainforda złapano na początku lipca przed willą Paris Hilton w Malibu. Mężczyzna miał już zakaz zbliżania się do dziedziczki na mniej niż 200 metrów, jednak mimo to nadal śledził swoją idolkę - tym razem policjanci złapali go, kiedy kręcił się przy ogrodzeniu posiadłości Paris, prawdopodobnie szukając sposobu, aby do niej wejść.
Teraz sąd postawił mu zarzut stalkingu (który od niedawna jest również ścigany z mocy polskiego prawa) oraz zarzut złamania poprzedniego postanowienia sądu, który zakazał mu zbliżania się do Paris i jej nieruchomości. 36-latkowi grożą nawet dwa lata więzienia.